wtorek, 31 maja 2016

"..gdyż wielkie rzeczy uczynił mi Wszechmocny..."

(source: "Nawiedzenie" Giotto di Bondone - Kaplica Scrovegnich)
 
Półki w księgarniach uginają się od różnego rodzaju poradników, w których - podobno - ukryty jest przepis, jak zaspokoić największe pragnienia ludzkiego serca. Któż by nie chciał poznać sekretów na szczęśliwe życie bez porażek? Na satysfakcjonujące związki? Na znalezienie wymarzonej pracy? Na budowanie dobrych relacji? Im bardziej świat w swoim biegu zdaje się przyspieszać, im więcej w ludzkich sercach jest zamieszania i znużenia - tym bardziej rośnie zapotrzebowanie na tego typu publikacje. Każdy przecież w głębi serca tęskni za życiem ‘zdrowym’, to znaczy czystym, wolnym od zamętu, od niedomówień, od kłamstw, oszczerstw - od tego całego zła, z którym trzeba się zmagać każdego dnia.

Jednak nie trzeba rozpaczliwie poszukiwać poradnika z przepisami na szczęście po ludzku. Wielu wierzących już go posiada, tylko być może w wielu domach leży on gdzieś na półce, troszkę zakurzony, albo zapomniany. Nie sięga się po niego chętnie, bo podobno jest napisany trudnym językiem. Czy tak jest naprawdę?

„Miłość niech będzie bez obłudy. Miejcie wstręt do złego, podążajcie za dobrem. W miłości braterskiej nawzajem bądźcie życzliwi. W okazywaniu czci jedni drugich wyprzedzajcie. Nie opuszczajcie się w gorliwości. Bądźcie płomiennego ducha. Pełnijcie służbę Panu. Weselcie się nadzieją. W ucisku bądźcie cierpliwi, w modlitwie - wytrwali. Zaradzajcie potrzebom świętych. Przestrzegajcie gościnności. Błogosławcie tych, którzy was prześladują. Błogosławcie, a nie złorzeczcie. Weselcie się z tymi, którzy się weselą. płaczcie z tymi, którzy płaczą. Bądźcie zgodni we wzajemnych uczuciach. Nie gońcie za wielkością, lecz niech was pociąga to, co pokorne.” (Rz 12,9-16)

Mówiąc potocznie: już prościej się nie da. Tak właśnie wygląda przepis na szczęście. Ludzkie szczęście widziane z Bożej perspektywy. Bóg bowiem wie, co jest dobre dla człowieka. Wie, jak ma on postępować, aby życie nie było pasmem udręk, ale by już tu, na ziemi, niosło radość.
 
Przykładem człowieka, który najpełniej realizował ten przepis na szczęście w swoim życiu jest Najświętsza Maryja Panna, dziś wspominana w liturgii Kościoła w tajemnicy Nawiedzenia. Ze wzruszeniem widzę ją biegnącą do Świętej Elżbiety. Jako Matka - kobieta w stanie błogosławionym,  niosąca pod swym sercem nowe życie - mogła przecież pozostać w domu i się ‘oszczędzać’. Wybrała jednak drogę radosnej służby i to już od pierwszych chwil istnienia w postaci ludzkiej Tego, który po mniej więcej 30 latach powiedział: „I Syn Człowieczy nie przyszedł, aby Mu służono, lecz żeby służyć i dać swoje życie na okup za wielu.” (Mk 10, 45)

W człowieku XXI wieku słowa: „Nie gońcie za wielkością, lecz niech was pociąga to, co pokorne” (Rz 12,16) mogą budzić swoisty sprzeciw. Pokora bowiem kojarzy się co najmniej źle, zaś we wspomnianych podręcznikach z ‘receptami na szczęście’ właściwie w ogóle się o niej nie wspomina.

Pokora jednak (ta prawdziwa, a nie fałszywa...)  to jest świadomość, że jest się nikim innym, jak Dzieckiem Boga, bezwarunkowo przez Niego kochanym. Jest się mądrym, bogatym w różne talenty i dary – ale Dzieckiem. A Dziecko nie zastanawia się w relacji do Rodziców, jakie to ono jest wspaniałe i ile to ono może - bo wie, czuje i doświadcza, że nie może nic, jak tylko karmić się rodzicielską miłością  -i kochać!

Niech ta postawa miłości i otwartości na Boże dary i Obecność; pragnienie dzielenia się nimi z innymi staną się drogą także mojego życia i przepisem na to, aby było ono szczęśliwe. Tak bardzo pragnę kiedyś, kiedy Pan Bóg wezwie mnie do siebie, móc zaśpiewać tak, jak zaśpiewała Maryja: „Wielbi dusza moja Pana, i raduje się duch mój w Bogu, moim Zbawcy (...), gdyż wielkie rzeczy uczynił mi Wszechmocny. Święte jest Imię Jego!” (Łk 1,46-47; 49).

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz