środa, 15 czerwca 2016

"...Pan natomiast patrzy na serce..."

Kościół klasztorny Zakonu Najświętszego Odkupiciela w Bielsku-Białej. To tu właśnie Pan Bóg pozwolił mi się potknąć...
(fot. Agnieszka Skowrońska)
 
Prosto jest żartować, a nawet się śmiać z innych - trudniej z siebie. Najtrudniej przyznać się do własnych potknięć czy błędów. Bo co sobie ludzie pomyślą? Na przekór temu, co sobie pomyślą - przypomina mi się w tym miejscu jedno z moich potknięć. Rozumianych w sensie dosłownym. I to w miejscu, w którym tak bardzo chciałam dobrze, świątobliwie wypaść.

Otóż... pojechałam kiedyś na rekolekcje letnie. Osoby, które miałam spotkać w tamtej miejscowości, znałam tylko z korespondencji (z wzajemnością zresztą). Papier przyjmie (prawie) wszystko, więc i ja - choć nieświadomie - starałam się w kilku wcześniejszych listach, pisanych do moich rekolekcyjnych gospodyń ‘podkolorować’ swój wizerunek publiczny. Czyli - mówiąc językiem marketingu - starałam się wykreować swoje jak najbardziej pozytywne PR. Oczywistym więc dla mnie było, że i moje pierwsze pojawienie się w tamtym miejscu musiało być mocne, to znaczy wyreżyserowane w najdrobniejszych szczegółach. Zapędziłam się w tej własnej reżyserii biegu przyszłych wydarzeń, mój świątobliwy PR sięgał chyba szczytów pobliskich gór.

Nie doceniłam jednak poczucia humoru Pana Boga, który delikatnie postanowił uświadomić mi, że mój PR można bez problemów przekłuć jak dziecinny balonik. Pociąg, którym jechałam, przybył nie o czasie, w związku z tym zmuszona byłam wejść do kaplicy rekolekcyjnej od zakrystii czyli z przodu. Było to - faktycznie, jak chciałam - mocne wejście, bo na oczach wszystkich. No, i właśnie: kiedy ujrzałam te wszystkie oczy - przed moimi zrobiło się ciemno. Przyklęknęłam przed Najświętszym Sakramentem (w sposób długo ćwiczony), po czym postawiłam nogę w miejscu, gdzie według mnie miało być bezpiecznie. A tam był stopień. Moje dalsze zejście ze stopni ołtarza nie miało nic wspólnego z procesją liturgiczną. Słusznym więc, tak bardzo ludzkim, był delikatny - ale dobrze słyszalny - śmiech zgromadzonych. Z mojego samozadowolenia z własnej perfekcji nic nie zostało. Na szczęście.

Dziś się uśmiecham do tego wspomnienia. Pan Bóg ma bowiem swoje metody, czasem i tak zabawne, aby nauczyć swoje niesforne Dziecko tego, o czym całkiem już poważnie mówi do mnie w dzisiejszej Ewangelii: "Strzeżcie się, żebyście uczynków pobożnych nie wykonywali przed ludźmi po to, aby was widzieli; inaczej nie będziecie mieli nagrody u Ojca waszego, który jest w niebie. (...)Gdy się modlicie, nie bądźcie jak obłudnicy. Oni lubią w synagogach i na rogach ulic wystawać i modlić się, żeby się ludziom pokazać. Zaprawdę, powiadam wam: otrzymali już swoją nagrodę. Ty zaś, gdy chcesz się modlić, wejdź do swej izdebki, zamknij drzwi i módl się do Ojca twego, który jest w ukryciu. A Ojciec twój, który widzi w ukryciu, odda tobie" (Mt 6,1; 5-6).

Życie to nie jest teatr, a ja nie jestem aktorem. Tym bardziej w Kościele, stając przed Bożym Obliczem. Nie staję przed Bogiem przecież po to, żeby przy okazji pokazać także ludziom, jaka to ja jestem pobożna. Przed Bogiem stoję w prawdzie. Taka, jaka jestem naprawdę. A jaka jestem?

Przed Bogiem muszę być sobą to znaczy muszę być autentyczna. Udawanie, że jestem kimś innym, niż jestem, na nic się zda. Bóg i tak wie, co się kryje w moim sercu. Mogę bowiem ufność pokładać w tym, co w mojej religijności bardzo powierzchowne, tak jak płaszcz Eliasza, którym - w dzisiejszym pierwszym czytaniu - Elizeusz uderzył wody Jordanu. Bezskutecznie. Nie rozstąpiły się. Dopiero wtedy, kiedy zawołał do Boga z głębi serca: "Gdzie jest Pan, Bóg Eliasza?" (2 Krl 2, 14) mógł przejść po dnie suchą stopą.

Jednak Pan Bóg nie patrzy się najczęściej na to, co jest na wierzchu. "Nie tak bowiem człowiek widzi jak widzi Bóg, bo człowiek patrzy na to, co widoczne dla oczu, Pan natomiast patrzy na serce" (1 Sm 16,7).

Ucz mnie codziennie, Panie, stawać w prawdzie przed Tobą i przed sobą samą. Ale ucz mnie też śmiać się z samej siebie - dostrzegając nade mną nieustannie Twój ciepły uśmiech, pełen wyrozumiałości, cierpliwości i miłości.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz