poniedziałek, 25 lipca 2016

"Przechowujemy skarb w naczyniach glinianych..."

Św. Jakub Apostoł - figura z Bazyliki św. Janów na Lateranie
(fot. Agnieszka Skowrońska)
Wymagania, jakie stawia przed ludźmi ciągle zmieniająca się rzeczywistość, mogą przyprawić o zawrót głowy. Właściwie to już przestały być wymagania. Teraz nazywają się standardami. Wystarczy wymienić choćby kilka: dyspozycyjność 24 godziny na dobę, doskonałe zdrowie, nerwy jak ze stali, ciągły optymizm, kreatywność, różnorodne umiejętności z różnych dziedzin... Lista jest o wiele dłuższa. Jak wielu jest tych, którzy spełniają te wymagania? Być może wielu, ale cena za bycie i utrzymywanie się w tym gronie jest bardzo wysoka. Człowiek bowiem nie jest maszyną albo nadczłowiekiem. Ma swoje ograniczenia. Dotyczy to tak wymiaru fizycznego, jak i psychicznego oraz duchowego.

Często zwłaszcza w wymiarze duchowym trudno zaakceptować tę swoją nieporadność. To bycie ciągle ‘w drodze’, na której się potyka i upada. Może czasem z jakiegoś udręczonego serca wyrwie się okrzyk ‘Panie Boże! Jak chciałeś, żebym był doskonały – to czemu mnie takim nie stworzyłeś?!’
Pewnie taki okrzyk nie jest obcy Panu Bogu i pewnie słyszy On go płynący z serc ludzkich przez wiele wieków.

W dzisiejszym pierwszym czytaniu Święty Paweł Apostoł w Drugim Liście do Koryntian stara się rozjaśnić choć trochę tajemnicę tych ludzkich ograniczeń, a często i bezradności: „Przechowujemy skarb w naczyniach glinianych, aby z Boga była owa przeogromna moc, a nie z nas. Zewsząd znosimy cierpienia, lecz nie poddajemy się zwątpieniu; żyjemy w niedostatku, lecz nie rozpaczamy; znosimy prześladowania, lecz nie czujemy się osamotnieni, obalają nas na ziemię, lecz nie giniemy. Nosimy nieustannie w ciele naszym konanie Jezusa, aby życie Jezusa objawiało się w naszym ciele. Ciągle bowiem jesteśmy wydawani na śmierć z powodu Jezusa, aby życie Jezusa objawiło się w naszym śmiertelnym ciele. Tak więc działa w nas śmierć, podczas gdy w was - życie. Cieszę się przeto owym duchem wiary, według którego napisano: „Uwierzyłem, dlatego przemówiłem”; my także wierzymy i dlatego mówimy, przekonani, że Ten, który wskrzesił Jezusa, z Jezusem przywróci życie także nam i stawi nas przed sobą razem z wami. Wszystko to bowiem dla was, ażeby w pełni obfitująca łaska zwiększyła chwałę Bożą przez dziękczynienie wielu.” (2 Kor 4,7-15)

Z własnego doświadczenia wiem, jak niewiele potrzeba, by poczuć pokusę bycia dla siebie „sterem, żeglarzem, okrętem”. Dzieje się tak najczęściej w momencie, w którym przychodzi złudna pewność siebie, że ‘mogę wszystko’ i że ‘teraz to już, Panie Boże, poradzę sobie sama’...

Pan Bóg widząc to pewnie się wcale nie obraża, ale wiedząc dobrze, że sobie bez Niego nie poradzę, w Swej Bożej mądrości niemal zawsze po takiej chwili ‘mocy bez granic’ zsyła mi doświadczenie ogromnej bezsilności. Czasem jest to bezsenna noc, czasem jakaś nieprzewidziana i trudna sytuacja, w której czuję się niepewna czy wręcz zagrożona, czasem jakaś dolegliwość zdrowotna... Dzieje się tak, bym przypomniała sobie, że prawdą o mnie jest bycie słabym człowiekiem, który może być silny - owszem - ale jeśli już, to tylko mocą Bożą.

Tę samą prawdę przypomina dzisiejsza aklamacja przed Ewangelią: „Nie wyście Mnie wybrali, ale Ja was wybrałem, abyście szli i owoc przynosili.” (J 15,16). Moje istnienie i działanie jest owocem Bożej miłości, woli i Bożego wybrania. A nie moich zasług, czy też mojej siły, pomysłowości czy ‘obrotności’.

Szczególnego wybrania doświadczył patron dnia dzisiejszego – Święty Jakub Apostoł - którego święto Kościół dziś obchodzi. W Ewangelii słyszymy, jak matka Jakuba i Jana przyszła prosić Pana Jezusa o to, by jej synowie mogli zasiadać w Królestwie Bożym najbliżej Niego. „Odpowiadając Jezus rzekł: „Nie wiecie, o co prosicie. Czy możecie pić kielich, który Ja mam pić?” Odpowiedzieli Mu: „Możemy”. On rzekł do nich: „Kielich mój pić będziecie. Nie do Mnie jednak należy dać miejsce po mojej stronie prawej i lewej, ale dostanie się ono tym, dla których mój Ojciec je przygotował”. (Mt 20,22-23)

I tak się faktycznie stało. Święty Jakub Apostoł wypił do dna kielich bólu- ponosząc śmierć męczeńską jako pierwszy z grona Dwunastu Apostołów w 44r.n.e. Został wydany na śmierć z powodu Jezusa i dziś w Królestwie Niebieskim, przebywając ze swoim Kochanym Mistrzem i Panem może powtarzać całym sercem słowa Psalmu 116: „Czym się Bogu odpłacę za wszystko, co mi wyświadczył? Podniosę kielich zbawienia i wezwę imienia Pana. Cenna jest w oczach Pana śmierć jego wyznawców. Panie, jestem Twoim sługą, Twym sługą, synem Twojej służebnicy, Ty rozerwałeś moje kajdany.”

Niech wstawiennictwo świętego Jakuba Apostoła wyjedna nam wierność Bogu nie tylko w ważnych, kluczowych momentach naszego życia, ale zwłaszcza w tej zwykłej, szarej codzienności. I niech uchroni od narzekania na nasze ludzkie ograniczenia, bo właśnie w nich i przez nie może objawić się w całej pełni Boża moc.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz