środa, 6 lipca 2016

"Bliskie jest już Królestwo Niebieskie..."

(source: Pixabay)
 
Czego nie może zabraknąć na dziecięcym placu zabaw? Huśtawki, oczywiście. Także tej równoważnej, z której nie da się skorzystać samodzielnie, ale zawsze z kimś. Pamiętam z własnych dziecinnych lat tak proste, a tak wielkie emocje. Raz wbić się w górę, a raz być na dole. Co lepsze?
 
W serce człowieka wpisane jest dążenie w górę.  Wspomina o tym też św. Paweł pisząc do Kolosan: „Jeśliście więc razem z Chrystusem powstali z martwych, szukajcie tego, co w górze, gdzie przebywa Chrystus zasiadając po prawicy Boga. Dążcie do tego, co w górze, nie do tego, co na ziemi.” (Kol 3,1-2)

Do tego, co w górze idzie się jednak przez ziemię: przez sprawy życia codziennego, radości, smutki, sukcesy, porażki... Pan Bóg daje mi miejsce i czas na jak najpełniejszą i najpiękniejszą realizację  mojego człowieczeństwa. I to On sam wspiera pracę rąk moich (por. Ps 90,17). Dlatego już tu, na ziemi, mogę kosztować radości, będącej nagrodą za to, że coś mi się udaje; że przyczyniam się do pomnożenia dobra. Czy jednak pamiętam, że bez tego wsparcia mojej pracy przez Boże dłonie nie uczyniłabym nic? Przecież „Jeżeli Pan domu nie zbuduje, na próżno się trudzą ci, którzy go wznoszą.” (Ps 127,1a)

Doświadczyłam już kilka razy w życiu takiego pożałowania godnego stanu ‘napompowanego balonika’, wypełnionego samozadowoleniem i samouwielbieniem. Tyle samo jednak razy doświadczałam potem, iż wystarczy niewiele, aby ten balonik przekłuć...

Człowiek nie może zapominać o tym, że jest Ktoś ponad nim i że „Każde dobro, jakie otrzymujemy, i wszelki dar doskonały zstępują z góry, od Ojca świateł, u którego nie ma przemiany ani cienia zmienności.” (Jk 1,17).

W dzisiejszym pierwszym czytaniu słyszę o Izraelu, który nie umiał właściwie skorzystać z chwil swego powodzenia i chwały: „Izrael był jak dorodny krzew winny, przynoszący wiele owoców: lecz gdy owoc jego się mnożył, wzrastała liczba ołtarzy; im lepiej działo się w kraju, tym wspanialsze budowano stele. Ich serce jest obłudne, muszą pokutować! On ich ołtarze rozwali i stele powywraca. Powiedzą wtedy: My nie mamy króla, bośmy się Pana nie bali - zresztą, cóż nam król pomoże?” (Oz 10,1-3)

Gdzie więc mają szukać pomocy? Odpowiedź przychodzi – ustami proroka - od Jedynego Króla, od Boga: „Posiejcie sobie sprawiedliwość, a zbierzecie miłość; karczujcie nowe ziemie! Nadszedł czas, by szukać Pana, aż przyjdzie, by sprawiedliwości was nauczyć.” (Oz 10,12) To nic innego jak wezwanie do nawrócenia. A ono nie jest powrotem do tego, co już było, co raczej ufnym patrzeniem naprzód, z mocnym postanowieniem poprawy.

W tej pracy karczowania nowych ziem pod zasiew Bożych ziaren dobra i miłości nie jestem sama. Bóg dał mi wielką Rodzinę Kościoła, opartą na fundamencie Apostołów. W dzisiejszej Ewangelii posyła ich po imieniu i przykazuje im: „Idźcie raczej do owiec, które poginęły z domu Izraela. Idźcie i głoście: Bliskie już jest królestwo niebieskie.” (Mt 10,6-7)

Dziękuję Ci, Panie Jezu, za Twoich kapłanów, którzy nie tylko głoszą bliskość Królestwa Niebieskiego, ale także niestrudzenie szukają ‘owieczek’, które pogubiły się na ścieżkach życia. Dziękuję Ci za Twój zamysł miłości, w którym ustanowiłeś Sakrament Pojednania, który jest nieustannym odnawianiem obrazu Twojego Oblicza w ludzkim sercu.

Spraw, abym szła przez życie umacniając się Twoim Słowem i Ciałem, i nigdy nie zapominając o tym, że nic nie zawdzięczam wyłącznie sama sobie. Pragnę kiedyś - w chwili mojej śmierci - stając przed Tobą, wyznać Ci: „Za łaską Boga jestem tym, czym jestem, a dana mi łaska Jego nie okazała się daremna; przeciwnie, pracowałem więcej od nich wszystkich, nie ja, co prawda, lecz łaska Boża ze mną.” (1 Kor 15, 10)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz