sobota, 22 października 2016

"...nie chcę śmierci grzesznika..."

(Source: Pixabay)

To miała być bardzo spokojna noc i jeszcze spokojniejszy - bo Wielki - Tydzień, przeznaczony na odpoczynek po wytężonych zmaganiach poprzednich miesięcy. Nie przeczuwając niczego złego kładłam się spać w pustym mieszkaniu na 7 piętrze jednego z rzymskich wieżowców. Całe Wieczne Miasto również układało się do snu. Tylko z oddali niosło się, trochę głośniejsze i intensywniejsze niż zwykle, wycie psów. 

Obudziło mnie trudne do opisania poczucie ogromnego zagrożenia. Zanim otworzyłam oczy, do moich uszu doszedł przejmujący trzask ‘pracujących’ ścian bloku oraz ponury huk, jakby cała eskadra samolotów leciała nieprzerwanie zaraz ponad dachem. Pomimo zamkniętych oczu czułam, że, mimo leżenia nieruchomo na łóżku, ‘kiwam’ się wraz z nim, jak na statku w czasie sztormu. Gdy otworzyłam w końcu oczy, w świetle księżyca bijącym przez okno, dostrzegłam, jak pobliski blok się chwieje. Pierwsza myśl: ‘Atak terrorystyczny? Wojna?...' Czułam całą sobą powagę sytuacji, ale...nie byłam w stanie się poruszyć z przerażenia. 

Po kilkudziesięciu sekundach, które wydawały się wiecznością, ‘kiwanie’ i huk ustały. W przyległych mieszkaniach rozdzwoniły się telefony. Na balkony wylegli zaniepokojeni mieszkańcy bloków. Niektórzy wybiegli na ulicę. Drżąc usiadłam na łóżku. 

Po pewnym czasie to okropne uczucie bycia na statku w czasie sztormu – i huk ziemi - się powtórzyły. Włączyłam radio i telewizję. Po około 20 minutach, mimo nocnej pory, rozpoczął się program ‘na żywo’. Z ekranu telewizora zaczęły się wylewać obrazy powalonych domów, informacje o kolejnych ofiarach śmiertelnych, o setkach...a potem już tysiącach rannych w rejonie Abruzji. 

W tym Wielkim Tygodniu 2009 roku nie umiałam oderwać się od telewizora, jednocześnie drżąc, by te okropne wstrząsy się nie powtórzyły. Niestety, musiałam ich doświadczyć jeszcze kilkanaście razy. Za każdym razem serce mi zamierało...i rodziła się w nim myśl: „To przecież ty mogłaś być na miejscu tych, co zginęli pod gruzami...” Tak. To mogłam być ja. Ale nie byłam. Bóg w swoim miłosierdziu dał mi po raz kolejny nowy czas i nową szansę na nawrócenie...

Tamte kwietniowe chwile stają mi niezwykle wyraźnie przed oczyma, gdy słyszę dzisiejszą Ewangelię: „W tym czasie przyszli niektórzy i donieśli Jezusowi o Galilejczykach, których krew Piłat zmieszał z krwią ich ofiar. Jezus im odpowiedział: „Czyż myślicie, że ci Galilejczycy byli większymi grzesznikami niż inni mieszkańcy Galilei, że to ucierpieli? Bynajmniej, powiadam wam; lecz jeśli się nie nawrócicie, wszyscy podobnie zginiecie. Albo myślicie, że owych osiemnastu, na których zwaliła się wieża w Siloe i zabiła ich, było większymi winowajcami niż inni mieszkańcy Jerozolimy? Bynajmniej, powiadam wam: lecz jeśli się nie nawrócicie, wszyscy tak samo zginiecie”?. I opowiedział im następującą przypowieść: «Pewien człowiek miał drzewo figowe zasadzone w swojej winnicy; przyszedł i szukał na nim owoców, ale nie znalazł. Rzekł więc do ogrodnika: «Oto już trzy lata, odkąd przychodzę i szukam owocu na tym drzewie figowym, a nie znajduję. Wytnij je: po co jeszcze ziemię wyjaławia?» Lecz on mu odpowiedział: «Panie, jeszcze na ten rok je pozostaw; ja okopię je i obłożę nawozem; może wyda owoc. A jeśli nie, w przyszłości możesz je wyciąć»”. (Łk 13,1-9)

Gdy w kolejne noce po trzęsieniu ziemi próbowałam bezskutecznie zasnąć – i gdy mi się to nie udawało - ukojenie znajdowałam w prawie nieustannym wołaniu „Ojcze Przedwieczny ofiaruję Ci Ciało i Krew, Duszę i Bóstwo Najmilszego Syna Twego a Pana Naszego Jezusa Chrystusa - na przebłaganie za grzechy nasze i całego świata. Dla Jego bolesnej męki – miej miłosierdzie dla nas i całego świata!’

Zrozumiałam wtedy po raz kolejny, jeszcze mocniej, jak bardzo nie tylko świat - ale jak bardzo ja, osobiście - potrzebuję tego Bożego Miłosierdzia. Zrozumiałam, jak ogromnym skarbem jest czyste serce, gotowe do stanięcia przed Bogiem w ostatniej chwili życia. Bóg zna najlepiej moje serce. Wiedział, że nie byłam gotowa na ostateczne spotkanie z Nim.

W tamte kwietniowe dni Bóg wielokrotnie mówił do mnie: „Nie chcę śmierci grzesznika, lecz pragnę, aby się nawrócił i miał życie.” (Ez 33,11) Tak, jak i wtedy- tak i teraz- nie chcę zmarnować tej nowej szansy na nawrócenie. Nie wiem bowiem, która z tych nowych szans będzie dla mnie ostatnią...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz